niedziela, 22 września 2013

Za plecami


Poprosił pan panią o rękę. Dała więc pani, mając jedną więcej.
Splotły się ich dłonie w jeden rurociąg wspomnień.

Pewnej jesieni została pani sama, z nadszarpniętymi nerwami i naciągniętą prawą dłonią. Pomyślała sobie, że bardziej niż za słowo, trzymała pana za rękę. Ręczyła za pana. Rękę wręcz jemu dała. W uścisku pana, ta dłoń się nie starzała. Krew w niej szybciej krążyła, im starsza, tym młodsza.

Widuję ją czasem w parku. Bez pana. Tak bardzo jej ręka pustki się lęka, że za plecami sama się trzyma rękami. Udaje, że pan idzie obok niej. Nie odwraca się, w pewności, że czuć można zaocznie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz